Wings for Life 2018 – relacja

Zapraszamy na sprawozdanie z WfL – Poznań 2018 oczami Bros Team. Na samym początku chcemy zaznaczyć, że nasze relacje z odbytych biegów nie będą zapisem naszego życia prywatnego. Nie zobaczycie więc, co dobrego jemy na obiad dzień przed startem i gdzie chociażby. Będzie to raczej ocena całego biegu oraz jego pojedynczych aspektów. Oczywiście werdykt ma charakter subiektywny, więc każdy może mieć inne odczucia i ocenę.

Wydarzenie: Wings for Life – Poznań 2018
Data: 06.05.2018 – niedziela 13:00
Miejsce: Międzynarodowe Targi Poznańskie

Foto: WfL

[Przed biegiem]

Co do odbioru pakietów mamy mieszane uczucia. Z jednej strony nie było kolejek, więc czekanie do okienka i sama wizyta przy nim nie zajęła dużo czasu. Należało jednak wypełnić dodatkowe oświadczenie dla Red Bulla. Jeśli ktoś chciał się z nim zapoznać dokładnie, to czekała na niego kartka A4 zapełniona drobnym druczkiem. Według nas  powinno to być zrealizowane na etapie rejestracji elektronicznej. Sama zawartość pakietu startowego była klasyczna: koszulka, 2 batony od partnerów zawodów, nr startowy oraz materiały informacyjne i reklamowe. Ponoć pojawiły się problemy z rozmiarówką koszulek, aczkolwiek nas problem nie dotyczył i nie jesteśmy w stanie oszacować, jak duży kłopot z tym się pojawił.

Sama organizacja startu była jasna i prawidłowa. Jedyne do czego możemy się przyczepić, to brak oznakowania wejść do stref startowych. Cały harmonogram przedstartowy został zrealizowany zgodnie z planem. Spodobał się nam briefing organizatorów, którzy pouczyli zawodników o zasadach biegu. Całą atmosferę na bieżąco podgrzewał spiker i nie pozwalał się nudzić. No i ta meksykańska fala!

    

Foto: WfL

[W trakcie biegu]

Start biegu przebiegł bez zakłóceń. Jedynym problemem jest tylko “strata” minut przez zawodników z dalszych stref, zanim przekroczą linię startu i będą mogli uciekać przed Catcher Car. Ale to już wina formatu biegu i należy się z tym pogodzić, gdy na raz muszą wystartować wszyscy zawodnicy. Rozwiązaniem tego jest ulica startowa szerokości Amazonki, ale chyba w Poznaniu takiej nie ma.

Trasa biegu początkowo biegła ulicami miasta, by po ok. 10 km opuścić centrum i wybiec w podmiejskie rejony, gdzie można było schować się w cieniu drzew. Profil trasy był zróżnicowany – pojawiły się podbiegi. Nawierzchnia 100% asfaltowa, bez etapów brukowych.

Punkty żywieniowe rozstawione były co 5 km, gdzie pierwszy miał miejsce na ok. 6 km. Stanowiska mogłyby być trochę dłuższe, by usprawnić pracę. Zawierały wodę, izotonik, Red Bulla oraz banany. Niestety na 25 km zabrakło wody. Do picia pozostał tylko izotonik oraz utworzyła się istna piesza kolejka. Ze względu na pogodę pojawiły się 3 kurtyny wodne do 30 km, które pomagały uczestnikom w walce z upałem.

Wielkim atutem była rzesza kibiców, która radośnie dopingowała zawodników. Praktycznie przez całe centrum towarzyszyli nam mieszkańcy, a w każdej miejscowości na trasie biegu były ustawione kolejne osoby, nawet w zorganizowanych grupach dopingujących. Wielki szacunek dla nich i podziękowania!

                                             

Foto: PhotoMis

[Po biegu]

Niestety tegoroczna edycja zaliczyła wpadkę przy transporcie biegaczy po ukończonych zawodach. Ilość busów kursująca okazała się niewystarczająca, a ich powrót po kolejnych uczestników był zbyt długi. Przez te komplikacje część zawodników musiała czekać na powrót tyle czasu, ile biegli – w skwarze, jeśli nie było cienia oraz bez wody, której finalnie zabrakło na punktach. Po powrocie do strefy startowej czekał okazjonalny medal. “Stadion” trochę opustoszał zanim wróciliśmy, ale wolontariusze czekali z uśmiechami wraz z spikerem pytającym o przebiegnięty dystans.

[Podsumowanie]

Formuła zawodów z goniąca nas metą jest dla nas czymś nowym, każdy start będzie inny ze względu na przebiegnięty dystans. Bieg tego typu przysparza dużo więcej problemów logistycznych niż klasyczny, tym bardziej że w tegorocznej edycji biegło 1,5 tys. uczestników więcej niż przed rokiem. Mamy nadzieję, że do kolejnego WfL organizatorzy wyciągną wnioski i w 2019 roku zaserwują nam imprezę dopasowaną do liczby uczestników. Na pewno jest to wyjątkowe wydarzenie sportowe, które pozwala nam wszystkim wspierać szczytny cel badań nad urazami rdzenia kręgowego. To jedyny taki bieg na świecie! No i mistrz Adaś w aucie pościgowym!

Pozdrawiamy – Bros Team!

Udostępnij: