Dziki Weekend 2018 – relacja

Dziki Weekend 2018! Nie ukrywamy, że z niecierpliwością czekaliśmy na zbliżające się zawody w Policach. To właśnie na poprzedniej edycji debiutowaliśmy w biegu przeszkodowym i nocnym, a wspominamy ją bardzo miło. Krzysiek niestety wystartować nie mógł, ale Maciek dzielnie rywalizował przez całe 3 dni podczas tego niezwykłego wydarzenia. Nawet Tata Kazimierz poleciał w Nocnym Biegu Szlakiem Dzika! Zapraszamy do lektury relacji.

Wydarzenie: Dziki Weekend 2018
Data: 17.08.2018 – 19.08.2018 piątek: 5km/ sobota: 10km/ niedziela: 7,5km extreme
Miejsce: Police

To co jest wyjątkowe w tej imprezie, to właśnie możliwość 3-dniowej rywalizacji i to na dodatek w całkowicie różnych etapach. Istny biegowy wielobój! Coś czego ze świecą szukać, a my lubimy takie zmagania, gdzie można się pościgać. Skoro więc takie zawody odbywają się tuż obok naszego domu, to nie możemy ich przegapić. Następna edycja niech już się szykuje na nas.

[Piątek: 5km – noc]

Foto: Dziki Weekend

Pierwszy bieg odbywał się w piątek, późną porą. Gdy słońce już praktycznie zaszło, a noc zagościła w lesie. Niezbędnym wyposażeniem podczas tego biegu jest źródło światła, które pozwoli bezpiecznie przebrnąć przez trasę. Pętla była wymagająca z dwoma długimi podbiegami. Niestety przez znikomą widoczność nie można było wykorzystać w pełni potencjałów fragmentów zbiegania. Takie warunki wymagają wyjątkowego skupienia  na podłożu. Każdy korzeń, kamień czy też gałęzie stają się bardziej wymagającą przeszkodą niż za dnia. Trasa, w przeciwieństwie do zeszłorocznej, była sucha, przez co osoba biegnąca przed wzbijała w powietrze pył. Pewnymi momentami wyglądało to jak bieg we mgle. Maciek na trasie wykręcił solidne 21:17 (23:02 w 2017) i zajął 24 msc..

[Sobota: 10km – dzień]

Foto: Dulny Foto – fotografia sportowa

Drugi dzień festiwalu oferował możliwość uczestnictwa w biegu na 10km, w formie podwójnej pętli piątkowej trasy. Za dnia niektóre odcinki wydawały się inne niż po zmroku, ale było to tylko złudne wrażenie. Panujące warunki pozwalały maksymalnie wykorzystać profil trasy i na zbiegach można było się naprawdę rozpędzić. Pierwsza pętla ukończona po czasie 21:39 i na 38 msc.. Podczas drugiej udało się utrzymać lokatę i ukończyć start z wynikiem 44:25. Tu ponownie udało się zaoszczędzić kilka minut w porównaniu do zeszłego roku – 47:06.

[Niedziela: 7,5km extreme]

Foto: Krzysztof Kaczmarek – Bros Team

Ostatni dzień to sprawdzian nie tylko wytrzymałości biegowej, a także siły całego ciała i techniki pokonywania przeszkód. W tym roku organizatorzy popracowali i zamienili część z nich na kompletnie nowe dla nas. Już sam start był inny – zawodnik od początku biegł z oponą, z którą musiał wykonać kilka zadań od pokonania ścianek po przeczołganie się pod przeszkodą. Po pozbyciu się balastu uczestnik na polanie pokonywał w kolejności: czołganie pod Rosomakiem, pochylnia, multirig oraz ściankę. Po tym udawał się w kierunku lasu, po drodze wykonując zadanie na wiszących i kołysających się belkach. Trasa w lesie w głównej mierze na początku prowadzi w korycie strumyka, który niestety przed ostatnie upały był praktycznie suchy. W puszczy było do pokonania około 6,5km podczas których przyszło się mierzyć z różnymi terenowymi wyzwaniami jak strome podbiegi, błotniste rowy z wodą, przepłynięcie stawu, czy trasa usłana przez gałęzie, kamienie i głazy, które były na dnie rzeczki. Nie zabrakło rozsianych na całej trasie przeszkód technicznych: wspinaczka po linie, ciągnięcie trelinki, czołganie w błocie pod drutem kolczastym, pętla z belką drewna, ścianki  i wiele innych. Dodatkową atrakcję stanowiła zjeżdżalnia po mokrej foli, czy też opuszczony magazyn wypełniony po brzegi pianą. Rewelacja! Tuż przed metą czekała kolejna seria zmagań min. wysoka ściana z liną, kontener z lodowatą wodą, pojedynek zapaśniczy czy też lina z kubłem wody. Różnorodność przeszkód pozwala na sprawdzenie się w wielu formach aktywności. Na półmetku trasy był ustawiony dodatkowo punkt z wodą. Bieg extreme zajął Maćkowi 1:11:57 (123 msc.) – aczkolwiek biegł samodzielnie całą trasę. Zeszły rok, w wspólnym starcie z Krzyśkiem, zajął mu 1:22:41.

[Wyniki]

Piątek: poz.: 24/780 czas: 21:17
Sobota: poz.: 38/731 czas: 44:25
Niedziela: poz.:123/1028 czas: 1:11:57

Łącznie (3-dniowa): 35/634 M(16-29) –  8/90

 

[Podsumowanie]

Jak pisaliśmy na wstępie, unikatowość wieloetapowej rywalizacji to element który sprawia, że planujemy wrócić na trasy Dzikiego Weekendu w 2019 roku. Każdemu kto chce sprawdzić swoich sił w wieloboju, serdecznie polecamy wydarzenie. Organizatorzy dokładają starań, by impreza z roku na rok szła do przodu, a jej poziom wzrastał – trasy i przeszkody są bardzo dobrze przygotowane. Cena za cały festiwal też nie jest wygórowana naszym zdaniem, biorąc pod uwagę przyzwoity pakiet i okołobiegowe atrakcje. Świetnym elementem zabawy jest także kolekcjonowanie medalu, na który składają się 3 mniejsze uzyskane za każdy dzień oddzielnie. Chyba jedynym minusem, który rzucił nam się w oczy, to niestety niewystarczająca liczba sędziów oraz iż byli za mało rygorystyczni. Z drugiej strony jest niedostateczna uczciwość uczestników, którzy omijają przeszkody lub wykonują kary w znikomym procencie. Jednakże dla kogoś, kto chce fair pokonać niedzielne zawody niepełny dozór nie stanowi żadnego problemu. Mamy nadzieje, że przyszłoroczna edycja będzie jeszcze lepsza, bo obecnie poziom stale rośnie. Kto wie, czym Klub Biegowy “Dzik” zaskoczy nas w 2019 roku!

Pozdrawiamy!

Zespół BrosTeam.pl

 

Udostępnij: